1969 rok. Uniwersytet Stanforda w Stanach Zjednoczonych. W jednym z gabinetów naukowców dzieje się rzecz niebywała: z jednej z sal wykładowych zostaje wysłany pierwszy e-mail o treści „LO”. I stało się – świat wszedł w erę cyfrową. Po 50 latach od tamtych wydarzeń można powiedzieć, że większość zmian, jakich doświadczyliśmy przez ostatnie pół wieku, nie byłoby możliwe, gdyby nie ciągły rozwój Internetu.
Struktura rodziny, religijność, moralność, aktywność zawodowa (w szczególności kobiet), spędzanie czasu wolnego, sytuacja gospodarcza i geopolityczna oraz inne dziedziny życia ludzkiego przeszły głębokie przeobrażenia właśnie za sprawą dostępu ludzi do sieci internetu. W tym roku obchodzić będziemy pięćdziesięciolecie wynalazku, jakim jest internet. I choć jego umasowienie na świecie, w tym również w Polsce, dokonuje się w połowie lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku, już teraz można powiedzieć, że jego wszechobecność i wszędobylskość jest bardzo mocno zauważana, w szczególności w pokoleniu najmłodszych osób. Kolejnym punktem przełomowym w rozwoju internetu zdaje się być połowa lat dwutysięcznych, kiedy internet nabywa bardzo ważnej cechy, jaką jest mobilność. W połączeniu z wynalazkiem, jakim jest smartfon zaczynamy obserwować takie atrybuty życia w społeczeństwie sieci jak zapośredniczone komunikowanie, tworzenie się „cyfrowych” rodzin, zjawisko fake news-ów czy problem uzależnienia od mediów cyfrowych.
Stwierdzenie, że internet jest naturalnym środowiskiem wzrostu dzieci i młodzieży trudno dziś podważyć. To dość przewrotnie postawione pytanie nie jest wcale takie nielogiczne i bezzasadne. Gwałtowny rozwój narzędzi technologii informacyjno-komunikacyjnych powoduje, że osoby nadużywające cyfrowych dobrodziejstw zaczynają poszukiwać cyfrowych i inteligentnych ograniczeń w zakresie używania na przykład narzędzi ekranowych. W jaki sposób ludzie używając nowych technologii chcą ograniczyć jej używanie? Weźmy pierwszy lepszy przykład z góry, czyli różnego rodzaju aplikacje pozwalające monitorować ludzką aktywność fizyczną, mierzące przebyte przez nas kroki, przepłynięte kilometry, podpowiadające, ile jeszcze wysiłku fizycznego powinniśmy wykonać celem schudnięcia kolejnych dwóch kilogramów. Albo weźmy specjalne mobilne aplikacje, które kontrolują nasz czas spędzony przed ekranem smartfona, przy okazji podpowiadając nam, w jaki sposób możemy spędzić twórczo czas poza siecią. W przypadku dzieci i najmłodszych uczniów wspaniale sprawdzają się narzędzia typu SmartFloor, czyli multiinteraktywna podłoga, używające różnych gier, aplikacji i rozwiązań prowadzących przede wszystkim do swobodnej zabawy, sportowej rywalizacji czy podnoszenia sprawności intelektualnej.
A to wszystko po to, aby odwrócić uwagę dzieci od stosunkowo niewielkich szklanych ekranów. Bardzo ważną wartością podłogi multiinteraktywnej SmartFloor jest fakt, że ustawić ją możemy praktycznie w każdym miejscu: w szkole, na placu zabaw, w otwartej przestrzeni publicznej, w instytucjach kultury. Wystarczy kawałek płaskiej powierzchni, po której możemy skakać, chodzić, rysować. Rysować? Tak. Najnowsze rozwiązania dołączają do rozwiązań SmartFloor interaktywne świetlne pisaki, dzięki których precyzji można w sposób wręcz nieskończony tworzyć zagadki logiczne matematyczne czy kreatywne łamigłówki. A wszystko po to, aby odwrócić uwagę dzieci i młodzieży szkolnej od nieumiejętnego używania cyfrowych dobrodziejstw, nałogowego korzystania z portali społecznościowych czy grania w gry on-line. Co jeszcze bardziej ciekawe, poprzez zastosowanie multiinteraktywnych rozwiązań SmartFloor możemy również wpływać (wbrew pozorom) na wzrost umiejętności cyfrowych, na przykład kodowania czy programowania.